środa, 5 marca 2014

Rozdział piąty. 'Ty mi... ufasz?'

Po jakichś 15 minutach znaleźliśmy się przed bramami... wesołego miasteczka.
- Co ty na to?
- No cóż, nie spodziewałabym się...
- Myślałem, że siedemnastolatki lubią się zabawić? - posłał mi uśmiech.
- Skąd wiesz ile mam lat?
- Ups... pytałem Nialla.
Uh, no tak, mój mózg mnie ostrzegał ale ja nie słuchałam.
- Jesteś zła?
- Co? Nie, nie jestem. Po prostu nie mamy z Niallem najlepszych kontaktów...
- Nie wiedziałem...
- Spoko. To co robimy?
- Proponuję tą wielką karuzelę, o ile nie masz lęku wysokości, potem straszny dom, strzelanie do puszek i co jeszcze ci się tam zamarzy. To jak?
- Lęku wysokości nie mam, chodźmy.

Wyszalałam się jak dziecko. Muszę przyznać, że pomysł Lou był jak strzał w dziesiątkę.
- Proszę bardzo, to dla ciebie - Louis podsunął mi pluszaka, którego kilka minut temu ustrzelił.
Poszliśmy do KFC i zajęliśmy stolik w kącie.
- Jak się bawiłaś? Bo wygląda na to, że dobrze, ale chcę usłyszeć to od ciebie.
- Było super - chwyciłam pojedynczą frytkę i zamoczyłam w ketchupie po czym włożyłam ją do buzi.
- Nie chcę być chamski... ale właściwie to dlaczego nie lubicie się z Niallem?
Nie mogłam przełknąć frytki, którą już dawno zdążyłam pogryźć.
Jego oczy dogłębnie szukały  odpowiedzi w moich.
- Wyraźnie jesteście kumplami i nie chcę gadać za niczyimi plecami...
- Hej, jesteśmy teraz przyjaciółmi, możesz mi powiedzieć, obiecuję, że mu nie powiem - uniósł zabawnie dwa palce do góry.
Musiałam wszystko przetworzyć w głowie. Po pierwsze, on powiedział 'PRZYJACIÓŁMI'. Nie żebym liczyła na coś więcej, ale... Nie ważne. Przejdźmy do drugiej rzeczy. Co, jeśli to spotkanie to ustawka? Żeby wyciągnąć ze mnie informacje, które on przekaże Horanowi? I będą o mnie później gadać niestworzone rzeczy?
- Znamy się krótko, nie wiem, czy mogę ci wystarczająco zaufać. Zwłaszcza, że przyjaźnisz się z Horanem... To znaczy z Niallem.
- W porządku, nie chcesz to nie mów, ja nie naciskam. Jestem tylko człowiekiem-ciekawym jak każdy. Mam nadzieję, że cię nie uraziłem - umoczył usta w swoim sprite.
- Jest w porządku.
- Na pewno, Ash?
- Tak. Po prostu  mało cię znam.
- No to pytaj o co chcesz - znów wziął do ręki butelkę i się napił. Kiedy odstawił ją na bok ponownie się uśmiechnął.
- Naprawdę?
- Jasne.
- No to... ile ty w ogóle masz lat? - zdałam sobie sprawę, że nawet tego nie wiem.
Jestem naiwna umawiając się z ludźmi od tak, Louis równie dobrze mógłby wywieźć mnie gdzieś, zgwałcić i zabić.
- 20. Nie wyglądam na tyle, co?
- W ogóle. A skąd jesteś? Nie masz akcentu...
- Z Doncaster, w Anglii.
- I co tu robisz?
- Um... powiedzmy, że ściągnęła mnie tu miłość.
Kur...de. Głupia, głupia ja. Mogłam się domyślić, że ma dziewczynę, jest w końcu przystojny. Jak głupia byłam myśląc, że to randka. I co myśli o tym całym wyjściu ta dziewczyna? Może to serio ustawka aby Niall mógł zebrać jakieś informacje i wykorzystać je przeciwko mnie? Nie wiem jeszcze w jaki sposób, ale to jest Horan, nigdy nie wiadomo co mu przyjdzie do tej farbowanej głowy!
- Twoja dziewczyna musi być szczęściarą... - powiedziałam obracając w dłoniach kubek, nie patrząc na chłopaka. Z początku się nie odzywał.
- Wiesz, znamy się krótko, ale powiem ci prawdę. To nie tak. Mnie... nie interesują dziewczyny.
Spojrzałam na niego. Uśmiechał się, ale był poważny.
- Czekaj... ty mi... ufasz?
To wydało mi się bardziej szokujące niż jego oświadczenie. Znamy się może 3 godziny i zdążył mi zaufać? Nie Louis, mnie się nie ufa. Potrafię zawieść ludzi.
- Noo... tak. Czemu miałbym nie?
- Nie wiem... - powiedziałam prawdę.
Nie wiedziałam ani tego, czemu niby miałby mi nie zaufać ani tego, czemu to zrobił.
- Ale jest ok? Nie zraziłaś się do mnie po tym, co ci właśnie powiedziałem?
- Jasne, że nie. Jestem zwolenniczką prawdy. Wolę usłyszeć ją od razu, bo później może być już za późno. 'Później' zawsze jest za późno - powiedziałam.
Tak jak było w przypadku mojego ojca i jego nowej rodziny. Matka powiedziała mi o ponownym związku taty kilka miesięcy po tym. To było okropne uczucie.
- Zresztą wiem jak to jest, kiedy prawda wychodzi na jaw w tym najmniej odpowiednim momencie. Moja matka nie powiedziała mi o ślubie taty... Zrobiła to dopiero kiedy sprowadziła do domu faceta-George'a. Przez niego musiałam się przeprowadzić z Mullingar do Longford - nagle naszła mnie ochota, aby komuś o tym powiedzieć. A dokładniej jemu.
- Przykro mi. Więc może jakiś koktajl ci to osłodzi, hm?
- Nie, Louis, wydałeś na mnie dzisiaj już dosyć kasy, chociaż dobrze wiesz, że nie byłam za.
- Hej, jesteś teraz moją księżniczką, będę wydawał na ciebie tyle kasy ile mi się zachce - powiedział i poszedł w kierunku lady.
I w tym momencie zrozumiałam, że właśnie zyskałam coś o wiele cenniejszego niż miłość. Przyjaźń.
_______________________________________________
Cześć, Aniołki. :")
Będę wdzięczna, jeśli skomentujecie.
Wiem, że strasznie szybko, ale to chyba lepiej?

Turkusowa

6 komentarzy:

  1. Jego miłością jest Harrrrrrrrrrrrrrryyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy.
    Ja to fie-em
    Fie-em
    Syszysz? :3
    Hihihihihihihihihihihihihi
    Dawaj następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. sweet :) ale mnie zdziwiłaś z Lou ale jest dobrze czekam na next i zapraszam do mnie :) http://one-life-one-chance-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś moja księżniczka
    Omfg djjdndjdjdjfjjfjfjf

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie masz konta, a chcesz skomentować zaznacz Anonima.
Jeśli chcesz być informowana/y o rozdziałach → http://she-is-different.blogspot.com/p/informowani.html