poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział ósmy. 'Naprawdę'

- Halo?
- No hej Ash. Mam dla ciebie propo... Czekaj, ja chcę to powiedzieć! Niee, to moja przyjaciółka! - dwa głosy kłóciły się po drugiej stronie słuchawki.
- Chłopaki powiecie mi wreszcie o co chodzi? - zaśmiałam się.
- Chcielibyśmy zabrać cię na imprezę - powiedział Harry.
- Ojej, to miło z waszej strony, ale dziadkowie się na pewno nie zgodzą. Nie po tej akcji...
- A co jakbym ja z nimi pogadał? - zasugerował Louis.
- Eh, no nie wiem...
- Wpadniemy i pogadamy z twoimi dziadkami. Na pewno się zgodzą.
- Jak chcecie.
- Do zobaczenia Piggy.
- Chłopcy... - mruknęłam.
- No co? Wpadniemy jutro. Impreza jest za tydzień.
- Um... w co powinnam się ubrać?
- Pytasz chłopaków o zdanie?
- Pytam dobrze ubranych chłopaków.
- Możesz założyć jakąś sukienkę.
- Nie noszę sukienek... - wymruczałam.
- Ashley...
- Uh, no dobra, dobra. Ale szpilek nie założę.
- Spoko. Tylko przyjdź.
- To już leży w waszych rękach.
- Zrobimy co się da. Na razie.
- Pa.
Rzuciłam telefon na łóżko. Co teraz? Babcia na pewno się nie zgodzi, dziadek może tak, ale ta kobieta jest uparta...
Wyszłam z pokoju.
- Miałyśmy porozmawiać - powiedziała stanowczo babcia, kiedy mnie zauważyła.
- Nie mamy o czym.
Nie chciałam być dla niej niemiła, ale nie miałam też zamiaru wysłuchiwać kolejnego w tym tygodniu kazania z jej strony. Zresztą ludzie zazwyczaj nie interesowali się tym, co się ze mną stanie, więc czemu nagle ich to obchodzi?
- Owszem, mamy. Dopóki jesteś w moim domu, żyjesz na moich zasadach.
- Musimy teraz?
- Tak.
Chwyciłam karton soku pomarańczowego i nalałam go do szklanki.
- Ok. - usiadłam na bufecie.
- Czemu chciałaś się pociąć?
- Bo życie daje mi kopa za każdym razem, kiedy próbuję wyjść na prostą.
- Dlatego? - babcia wydawała się być nieusatysfakcjonowana moją odpowiedzią.
- Tak.
- Nie kłam.
- Zrobię co zechcę.
- Nie. Masz niecałe 17 lat, jeszcze nie decydujesz o dobie, nie jesteś pełnoletnia ani psychicznie, ani fizycznie.
- Um. Ok.
- To powiedz mi prawdę.
- Bo jestem nikim - szepnęłam i poczułam, że do moich oczu napływają łzy.
Poczułam, że babcia mnie przytula. Oparłam czoło na jej ramieniu.
- Nie mów tak.
- Ale to prawda. Sprawiam same kłopoty, nie daję sobie rady w życiu i... i... - mój głos łamał się coraz mocniej - ja... ojciec...on... mnie nie...
- Nie mów tak - uciszyła mnie babcia. - Nie był ciebie wart. Nie myśl o nim. Od początku nie podobał mi się ten mężczyzna. Wiem trochę o ludziach i potrafię stwierdzić, czy są porządni, czy raczej nie.
Na myśl przyszło mi to, co powiedziała o Niallu.
"Miły chłopiec"
Nic o nim nie wiedziała.
"To znowu ty (...) nie mam zamiaru tracić na ciebie swojego czasu"
"To nie jest moja laska, Zayn! Nawet jej nie lubię"
"Czemu ty ciągle musisz taka być?! Taka wszystkiemu przeciwna!?"
"W ogóle to od kiedy ty się przyjaźnisz z ludźmi takimi jak ona?!"
"Bo ona ciągle uważa siebie za królową i w ogóle nie liczy się z niczyimi uczuciami! Jest oschła i nieczuła!"
"Odezwała się miss perfekcji! Może chociaż raz byłabyś z kimś szczera?"
"Zawsze udajesz taką silną, a naprawdę wcale taka nie jesteś! Ty tylko grasz!"
" Zawsze musisz górować, prawda?! Musisz pokazywać, jak bardzo masz innych w dupie!"
On też był przyczyną, przez którą chciałam się skrzywdzić.
- Nie znasz się na ludziach, wierz mi.
- Znam się. Na przykład ty... Jesteś zamknięta w sobie, ale gdzieś w środku siedzi diablica - babcia zaczęła się śmiać.
- Znasz mnie od urodzenia.
- Ale nie widziałyśmy się bardzo dawno. Dwa lata to przepaść, kiedyś widywałyśmy się co dzień i nagle zostałyśmy wyrwane z naszej rutyny i rzucone w dwa różne miejsca. Zmieniłaś się. Zaczęłaś pokazywać rogi bardziej niż kiedyś.
- Ta rozmowa donikąd nie prowadzi.
- Chcę ci tylko powiedzieć, żebyś pamiętała o konsekwencjach.
- Tego jest za dużo babciu.
- Nie wymagam od ciebie dużo.
- Może nie dużo, ale trudnych rzeczy. To się kalkuluje. Myślisz, że chcę skończyć źle? Ja po prostu już nie wytrzymuję.
- Jeszcze kiedyś zaświeci słońce, zobaczysz.
- Mogę iść już do siebie?
- Tak.

Powoli zamknęłam drzwi od swojego pokoju. Życie mnie przerasta. Wyjęłam dziennik.

Walcz.

Moje wpisy od jakiegoś czasu były krótką, ale obszerną myślą.

*kolejny dzień*

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Hej, Ashley! - krzyknęli Lou z Harrym.
- Cześć. Wiecie, nie jestem pewna, czy moi dziadkowie ucieszą się na wasz widok...
- Niech cię o to głowa nie boli. My się już postaramy, aby cię puścili.

***

- Jesteście magikami! Nie przypuściłabym, że tak łatwo się zgodzą.
- No wiesz, ma się ten urok - Harry zatrzepotał rzęsami, na co wybuchnęłam śmiechem.
- Muszę przyznać. Jesteście słodcy. A w ogóle to gdzie jest ta impreza?
- Zobaczysz - powiedział tajemniczo Lou.
- Ok. Ale nadal nie wiem co mam na siebie założyć, bo nie posiadam żadnych sukienek.
- Żadnych?! - krzyknęli naraz.
Pokręciłam przecząco głową.
- No to... to idziemy na zakupy. Bierz potrzebne rzeczy, a my ci pomożemy.
- Spoko.

***

- Woah, Ashley, wyglądasz nieziemsko - powiedział Lou, otwierając szerzej oczy.
- Nie jestem przekonana. To nie mój styl.
- Ale wyglądasz pięknie - skomplementował Harry.
- Dziękuję wam chłopcy, ale chyba jednak założę spodnie.
- Nie chcę ci rządzić, ale ty plus ta sukienka równa się atak serca.
- Yyy... to chyba źle?
- Wręcz przeciwnie.
- Uh, no dobra, wezmę ją.
Wróciłam do przymierzalni i jeszcze raz spojrzałam w lustro. Wygładziłam grafitowy materiał z asymetrycznym zakończeniem. Sukienka była bez ramiączek i miała koronkowe wstawki.
Może wcale nie wyglądam tak źle?

Odeszłam od kasy.
- Ok, co teraz?
- Buty - powiedzieli zgodnie.
- Mogę założyć tramp...
- Chyba żartujesz! Idziemy kupić ci odjazdowe buty!
- Jesteście podli - udałam urażoną minę. - No i wiedzcie, że nie założę szpilek. Nawet za 1000 lat.
- Ale Ash...
- Nie ma mowy - ucięłam.
- To idziemy kupić ci odjechane balerinasy! - krzyknął Harry.
- Co? - zaczęłam się śmiać.
Ja się śmieję. Naprawdę się śmieję. Naprawdę jestem na zakupach z przyjaciółmi. To wszystko jest prawdziwe, niezmyślone, namacalne. Czyli może nie jest tak źle? Może uda mi się wyjść na prostą?...

________________________________________________________________
Tadaaam! Oto kolejny rozdział! Komentujcie, proszę Was, to mnie motywuje. xoxo

Turkusowa




4 komentarze:

  1. Supcio jak zawsze czekam na nexta:***

    OdpowiedzUsuń
  2. fhrifuhfruhrfuirhfuihferf
    rfnuerfneibguibgjrgbugb45igu

    IDĄ NA IMPREZĘ IDĄ NA IMPREZĘ IDĄ NA IMPREZEEEE!!
    Eh, wiem co się stanieee hihihihihihiihhiihihi
    Wszystkim to powiem :3

    OdpowiedzUsuń
  3. bd kom co 2 rozdziły, ale będę ;)( a jak nadrobię to będzie w kom trochę więcej słów)

    CrazzyVickyy

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie masz konta, a chcesz skomentować zaznacz Anonima.
Jeśli chcesz być informowana/y o rozdziałach → http://she-is-different.blogspot.com/p/informowani.html