Jestem tu już drugi dzień. Leżę właśnie na łóżku. Obok mnie stoi piękna zielona filiżanka ze złotymi wykończeniami z równie pięknym podstawkiem. Znalazłam ją w kredensie Babci. Nie mam siły. Wszystko przez jedno zdjęcie. Musiałam zaparzyć czarną jak smoła kawę, a nienawidzę takiej. Jednak gdyby nie ona pewnie leżałabym teraz na podłodze. Nic od rana nie przełknęłam. Przez to jedno, jedyne zdjęcie. Pieprzone zdjęcie. Mam ochotę podrzeć je na malutkie kawałeczki, ale czuję opór. Jeśli to zrobię, pozbędę się jedynej pamiątki po Nim. Porzucił mnie i mamę. Pił. Pił, każdego dnia coraz więcej, aż w końcu przedawkował. Stał się alkoholikiem. Nie wygrał z nałogiem i tak po prostu wyprowadził się do Stanów. Tam poznał jakąś babę, która 'wybawiła go od nałogów', ożenił się z nią, założyli szczęśliwą rodzinkę i zapomniał totalnie o mnie i Matce. Nie mam z Nią, co prawda, najlepszych stosunków, ale każdemu należy się coś od życia. Zresztą, Ty znasz tą historię dogłębnie. Jako jedyny znasz każdy szczegół związany z moimi emocjami, które cały czas drzemią we mnie od utraty Ojca. I mimo tego wszystkiego, co mi zrobił, potrafię jeszcze napisać 'Ojciec' wielką literą. Znaczył w moim życiu bardzo dużo. Ale już go nie ma. 'Wypełniałam' tę pustkę książkami. W cudzysłowie, bo tej pustki nie da się wypełnić. Zaszywałam się w swoim pokoju, totalnie odcinałam się od świata. I miałam złudne poczucie szczęścia. Stałam się samotnikiem. Nie dopuszczałam do siebie nikogo. Stałam się zamknięta w sobie. Zaczęłam gardzić ludźmi, bo dostrzegałam w nich kogoś, kto równie łatwo mógłby mnie skrzywdzić jak mój Ojciec. Byli 'zagrożeniem' dla tak kruchej osoby jak ja, więc zaczęłam ich unikać. Nic dziwnego, że wszyscy się ode mnie separowali. Ja to zaczęłam. I jeszcze wczoraj rano miałam małą nadzieję to naprawić. Zmienić swoje życie na lepsze. Ale pojawił się Horan. I wszystko zepsuł. Rozbił to, co udało mi się poskładać na kilka godzin. Było dobrze. Tak mi się wydawało. Teraz wiem, że jestem bardziej krucha niż zamek z piasku. Mam czasami ochotę się zabić. I choć nieraz żyletka praktycznie styka się z moim nadgarstkiem - NIE MOGĘ. Ślepo wierzę, że na świecie są jeszcze ludzie, mający uczucia. Jestem naiwna. Ale nie stykam metalu ze skórą. Jeszcze nie teraz. Jeśli ulegnę, pokażę tylko wszystkim jak słaba jestem. Jeśli bym to zrobiła, to by mnie tylko złamało. Dlaczego jeszcze żyję? Nie wiem. Ale wydaje mi się, że gdyby Bóg chciał, już dawno by mnie tu nie było. Ale jestem. Może jestem jednak komuś potrzebna?
Zamknęłam dziennik. Potarłam kciukiem wyblakły napis.
Nie zapomnę kim jestem. Ja tylko ulżę sobie bólu. Czasem lepiej jest być nieświadomym, bo gdyby wszystko było takie oczywiste, załamalibyśmy się.
Po cichu wyszłam z pokoju, starając się nie robić choćby najmniejszego hałasu. Podbiegłam na palcach do barku. Przekręciłam kluczyk i już po chwili moim oczom ukazały się różnokolorowe trunki. Wyjęłam Jack'a Daniel's'a schowanego za różnymi wódkami. Co jak co, ale mój dziadek zna się na alkoholach.
Wróciłam do pokoju. Wyciągnęłam plecak moro i schowałam butelkę. Popatrzyłam na telefon leżący w odległym kącie pokoju. Niepotrzebny. Wyszłam.
Mój plan? Idę na spontan. Nie mam zamiaru przejmować się tym, co będzie. Chociaż ten jeden raz zapomnę o realiach.
Otarłam nos rękawem. Nie mogę się teraz poddać. Jeśli to zrobię, to nadal będę w kropce. Może chociaż tak zwrócę na siebie uwagę? Ale w zasadzie, to gówno mnie to obchodzi. Chcę poczuć adrenalinę w żyłach. Nawet jeśli miałoby się to skończyć wizytą na posterunku policji. 'Upita 17-latka błąkająca się po Mullingar' Hmm... brzmi ok.
Odkręciłam korek i przysunęłam butelkę do ust. Uderzył we mnie mocny zapach whiskey, ale nie cofnęłam się od tego czynu. Zacisnęłam mocno powieki w wzięłam solidny łyk napoju. Wzdrygnęłam się, bo ostry smak zaczął wypalać moje wnętrzności. Przystawiłam gwint do ust i pociągnęłam kolejny łyk. Było lepiej niż za pierwszym razem, ale nadal okropnie. Kiedy ostatnio piłam? ...3 lata temu. Tak, 3 lata temu, kiedy matka przyprowadziła do domu George'a i ni stąd ni zowąd oświadczyła, że Ojciec ma żonę, a ona jest dorosła i ma zamiar korzystać z życia. Trzymała to przede mną w sekrecie. To najgorsze, co mogła mi zrobić. Mogła być dla mnie okrutna, ale nie powinna tego zatajać. Był dla nas okropny, ale jej obowiązkiem było mi powiedzieć. Powinna mi powiedzieć wcześniej, że Ojciec kogoś ma! Kolejny łyk. Powinna, bo to kurwa jej obowiązek! Kolejny łyk. Byłam przywiązana do Ojca, powinnam jego znienawidzić, ale zamiast tego to ją znienawidziłam. Kolejny i kolejny łyk. Zakopywałam się w to gówno dalej aż w końcu w obszernej butelce nie została ani kropla trunku. Otarłam z czoła pot i rzuciłam szkłem o jezdnię. Potłukło się na tysiąc malutkich kawałeczków. Takie właśnie były moje emocje odkąd moje życie legło w gruzach. Posypało się jak ta butelka. Nieodwracalnie.
Poczułam ścisk w żołądku. Nie jadłam nic od rana. Wypiłam kawę na pusty żołądek, a potem zalałam się whiskey. Miałam ochotę wymiotować, ale nie miałam czym. W uszach mi szumiało. Upadłam pod jakąś ławką. Nie miałam siły. Ale nagle to wszystko wydało mi się takie śmieszne. Moje życie jest śmieszne. Jest takie zepsute, że aż śmieszne. Przeturlałam się na brzuch. Moja głowa eksplodowała bólem. Ale ten ból był przyjemny. Inni się tną. Mi wystarczy butelka alkoholu i twarde podłoże. Moje życie jest do dupy. Za co jest takie beznadziejne? Los nigdy mnie nie rozpieszczał. I niech się schowają te pieprzone dziewuszki z bogatych rodzin mówiące, że są brzydkie tylko po to, by ktoś temu zaprzeczył. Bardzo irytujące swoją drogą.
Ale ja kiedyś jeszcze odnajdę swoje szczęście, z dala od waszych ton tapety!!! Chwila... co? O czym to ja ostatnio...?
Poczułam nagłą chęć wygarnięcia jakiejś lalce prosto w twarz, jaka jest beznadziejna.
Nie, to ja jestem beznadziejna.
Ja.
Nie zauważyłam, kiedy minęła godzina, potem kolejna i tak w końcu z 13 zrobiła się 17 po południu.
Nagle usłyszałam przyciszone głosy.
- Bierzemy ją.
- Stary, jestem u ciebie z godzinę, a już muszę twoje laski nosić! Ty to jesteś obrotny.
- To nie jest moja laska, Zayn! Nawet jej nie lubię.
Znałam ten głos. Znałam. Nie chciałam go słyszeć. Nie, bo on ranił moje uszy. To wszystko jego wina!
Chciałam zaprotestować, ale z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk. Uchyliłam lekko oczy, ale moje powieki natychmiast opadły. Chyba nie zauważyli.
Nic więcej nie słyszałam, tylko poczułam, jak ktoś podnosi mnie do góry. Nie otwierałam oczu, moja głowa mimowolnie uderzyła o twardą klatkę piersiową. Nic więcej nie pamiętam.
Otworzyłam oczy, ale szybko je zacisnęłam, bo w moje oczy uderzył blask słońca.
- Cooo jest..... - spojrzałam na budzik.
Jak to jest 14!? Ile ja spałam? Ostatnim razem była 17...
Pić.
Wystartowałam do kuchni. To nie był najlepszy pomysł.
- Ashley Loud! Co ty sobie wyobrażasz młoda panno!
- Babciu, ciszej, głowa mnie boli...
- Było o tym pomyśleć, zanim się upiłaś! Chcesz skończyć jak swój ojciec!? Nie mam zamiaru tolerować takiego zachowania, dzwonię do twojej matki, czy tego chcesz czy nie.
To było mi akurat obojętne. Niech robi co chce. Nie boję się Matki.
- Gdyby nie ci dwaj chłopcy, pomyśl, co mogłoby ci się stać!
Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak się tu znalazłam.
Niall i jakiś chłopak... Miał imię na 'Z', prawda? Swoją drogą bardzo przystojny. 'Z...', nie Niall.
Niall to ostatnia szuja.
Spojrzałam w dół. Moja bluza była cała w ziemi i trawie. Cudownie.
- Czemu to zrobiłaś, dziecko?
- Bo moje życie nie ma sensu.
Czy ta odpowiedź nie była oczywista?
Babka spojrzała na mnie jakby zobaczyła ducha.
- Chciałaś wiedzieć, to ci powiedziałam. Mi też się coś od życia należy! Los rozpieszcza wszystkich dookoła, tylko nie mnie! - wrzasnęłam i pobiegłam do swojego pokoju.
Nie wiem, czemu na nią nakrzyczałam. Ale taka była prawda. Życie nigdy mnie nie rozpieszczało. Od zawsze byłam dla wszystkich zerem. Jestem zrujnowana.
____________________________________________________
Kolejny rozdział! Na razie mam pomysły, więc rozdziały będą regularnie. Zachęcam do komentowania. Możecie zostawić namiar na swojego bloga lub username na tt.
A no i... nie chcę, żeby to wyglądało jak jakiś After czy coś, bo tak na razie jak to sobie czytam, to mi się wydaje, że to tak wygląda. Ale nie zamierzam tego, nie robię tego specjalnie, mam nadzieję, że zrozumiecie, to dopiero drugi rozdział.
Turkusowa
UUU jak pięknie to mało powiedziane ale nadal nie wiem za co się nienawidzą ale to dobrze ps robi się coraz ciekawiej :) czekam na następny :) będę towją stałą czytelniczką :)
OdpowiedzUsuńOni się polubią.
OdpowiedzUsuńMuuuuuszą :3
Czekam na neeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeext :x
:3 :3 :3 :3 :3 :3 :3 :3
WOW taka wypowiedź ci wystarczy???
OdpowiedzUsuńczekam na next:***
wspaniały <3 czekam na kolejną część :))
OdpowiedzUsuńZabieram się za następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSuper;*
OdpowiedzUsuńnie
OdpowiedzUsuń