czwartek, 1 maja 2014

Rozdział trzynasty. 'Znowu ratujesz mi dupę'

Uczesałam włosy w koka, ale nie takiego niezgrabnego, jak te komiczne nastolateczki z książek. Związałam włosy w kitkę i starannie owinęłam pasma wkoło gumki. Przymocowałam koka wsuwkami. Nieczęsto czesałam się w tą fryzurę, ale potrzebowałam takiej, która nie będzie jeszcze bardziej potęgowała ciepła.
Umyłam zęby i twarz. Nałożyłam ogórkowy krem, który idealnie nawilża i opuściłam łazienkę.

Na korytarzu od razu złapała mnie babcia.
- O, Ashley, pójdziesz z dziadkiem do sklepu, dobrze?
-Tak babciu. Tylko się w coś ubiorę.

Weszłam do pokoju i chwyciłam szarą bluzę, za dużą na mnie dwa rozmiary. Zdjęłam T-shirt i wciągnęłam szary materiał przez głowę.

- Jestem gotowa.
- No więc chodźmy - powiedział dziadek, a jego usta uformowały się w uśmiech.

***

Wracaliśmy rozmawiając o szkole, do której się wybieram, kiedy moją drogę przeciął czarny kot.
Nic sobie z tego nie robiąc poszłam dalej.
- Stój! - krzyknął mój dziadek.
- Um.. coś się stało?
- Czarny kot przeszedł przez drogę, spluń przez lewe ramię, inaczej czeka cię nieszczęście!
- Yyy, co?
- Spluń przez lewe ramię - powtórzył.
No on chyba oszalał!
- Nie zrobię tego!
Dziadek nie ruszył się ze swojego miejsca, tylko założył ręce na klatce piersiowej. Chyba nie miał zamiaru odpuścić.
- Ok, ok - wymamrotałam.
Zrobiłam to, co kazał.
- Pasuje?
Nie zdążył odpowiedzieć, bo usłyszeliśmy gwizd.
- No proszę, proszę, nasza mała dziewczynka nauczyła się pluć!
Cudownie. Po prostu cudownie.
- Nauczyła się pluć - przedrzeźniałam go udając przy tym głos urażonego przedszkolaka, który chce się odgryźć.
- Dzień dobry panie Loud.
- Witaj, młody człowieku - uśmiechnął się do blondyna.
Niall nas wyminął i poszedł dalej.
- Ach, ta młodość. Te zaloty.
Zachłysnęłam się.
- Co!?
- Przecież widać, że wyraźnie podobasz się temu młodzieńcowi - niech o przestanie go tak nazywać, bo zaraz zwymiotuję przez te jego archaizmy. - Jak to się teraz mówi? Leci na ciebie? Chyba tak.
Mój dziadek był chyba wychowany w dobie renesansu.
Cha, cha. Jeśli to miały być 'zaloty', jak to określił mój dziadek, to ja jestem Obama! No i sorry, ale na 'podryw na chama' nie lecę. Tylko że to ni był żaden podryw.
Oni naprawdę nic o nim nie wiedzą. Nie wiedzą, ile razy mnie zranił.
Co z tego, że się pogodziliśmy. Ja tego nie zapomnę.

Dotarliśmy do domu.
- Daj tę torbę księżniczko.
Oddałam mu płócienny worek i podeszłam do skrzynki na listy, by zobaczyć, czy oby przypadkiem nic w niej nie ma - taka moja rutyna, uzależnienie. Jestem dziwna, wiem.
Wyjęłam białą kopertę. Była zaadresowana do mnie. Cud! Pierwszy raz nie był to jakiś rachunek czy coś podobnego.
Ale było z nią coś nie tak. Nie miała znaczka, pieczątki ani nawet nadawcy.
Rozdarłam biały papier. Coś błysnęło w promieniach słońca. Wyjęłam zawartość koperty.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy zobaczyłam mój łańcuszek.
Zaraz założyłam srebrny naszyjnik z koniczynką na szyję. Rozwinęłam list.


Spotkajmy się o 3 pm na skwerku.
                              Mokry Dupek


Ok, pójdę tam, ale tylko dlatego, że znalazł mój wisiorek.
Skwerek był oddalony jakiś kilometr. Jakbyśmy nie mogli spotkać się u mnie albo u niego, eh.
Wsiadłam na rower i udałam się w wyznaczone miejsce. Chłopak siedział na ławce z nogami opartymi o ramę roweru. Usiadłam tak samo.
- Czytałaś - stwierdził.
- Mhm. Dziękuję ci. No wiesz... za ten naszyjnik. Znowu ratujesz mi dupę.
- Znalazłem go na trawniku pani Grimes. Musiał ci się odpiąć.
- Skąd wiedziałeś, że to mój?
- Zauważyłem jak wtedy pierwszego dnia się spotkaliśmy. ...Powiedz mi coś o sobie...
Skierowałam na niego swój wzrok. Był poważny.
- Niby czemu miałabym ci cokolwiek o sobie mówić? - zaczęłam skrobać z ławki zieloną farbę.
- Bo chcę wiedzieć?
- To może zamiast tego znajdź sobie jakieś hobby?
- Hej, znalazłem twój naszyjnik, mogłabyś być milsza. I chociaż raz się ze mną nie kłócić, a podobno zawarliśmy 'pokój'.
- Nie wystarcza ci to, że w ogóle tu jestem? Równie dobrze mogłabym zostać w domu.
- I tak byś przyszła.
- Skąd ta pewność?
Wzruszył ramionami. 
- Po prostu to wiem. To co, kilka pytań?
- Niech ci będzie.
- Gdzie idziesz dalej do szkoły?
- Liceum w mojej miejscowości, Longford.
- Jakieś plany na przyszłość?
- Myślę, że dziennikarstwo.
- Dlaczego?
- Lubię dowiadywać się wielu rzeczy i zwiedzać świat. Ale zastanawiam się też nad geografią.
Pokiwał głową.
- A dlaczego nosisz grubalaśną bluzę w środku lata? - spytał z kpiną.
- Nie mam zamiaru ci o tym mówić.
- To sekret?
- Po prostu nie twoja sprawa.
- Ok... Ale wiesz, z chęcią bym ją z ciebie ściągnął.
- Jesteś chamem - prychnęłam, ale pozostałam na swoim miejscu.
- Nawet zębami.
- Niall, kurwa!
- Serio. Tak tylko mówię.
- Zamknij się ty pieprzony dupku! - czułam, że moje policzki są rozgrzane do granic możliwości.
- Czyli wracamy do początku. Jestem dupkiem i chamem. Twoje nazwisko się nie myli, jesteś głośna. I zadziorna. Ale za to cię lubię.
Co?
- Ale ja ciebie nie lubię.
To, że się z nim pogodziłam, nie znaczy, że będę go lubiła.
- Jeszcze zmienisz zdanie - wstał.
Popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Jadę.
Gapiłam się na niego jak głupia, ale naprawdę byłam zagubiona. Co znaczy: "Jeszcze zmienisz zdanie" z ust Nialla Horana?
- Co tak patrzysz? Jedziesz ze mną, czy zostajesz? - prychnął.
- Jadę - burknęłam i wsiadłam na rower.

***
{{kilka godzin później}}

- Co tam Lou? - powiedziałam do słuchawki telefonu.
- A tu cię zaskoczę, nie Lou, tylko Harry.
- Oh, hej Hazz. 
- Słuchaj, organizujemy grilla, przyjdziesz?
- Ok, przyjdę, tylko gdzie?
- Źle to ująłem. Przyjadę po ciebie, impreza jest u mnie.
- Dobra, idę się w coś ubrać.
- Ok - rozłączył się.

Pójdę tam, bo skoro między mną a Niallem jest w porządku, to możliwe, że nawet miło spędzę czas.
Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej czarne rurki i biały T-shirt z nadrukowanym kwiatem w kolorze liliowym.
Popsikałam się różanymi perfumami, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka, chwyciłam ramoneskę i wyszłam z pokoju. Przykucnęłam przed drzwiami i założyłam czarne creepersy.
- Dziadku, wychodzę, idę na grilla do znajomych - powiedziałam, kiedy zobaczyłam go na podwórku.
- Dobrze. Mam po ciebie potem przyjechać, czy idziesz gdzieś blisko.
- W zasadzie to Harry po mnie przyjedzie, jak będę potrzebowała powrotu, to zadzwonię.
- Ok.
- Powiedz babci, bo będzie z tobą przeprowadzała śledztwa, jeśli zapomnisz.
Dziadek zaczął się śmiać.
- Nie zapomnę kochanie.
Pod domem zaparkowało czarne auto.
- Idę, Harry już jest. Cześć.
- Cześć Ash.

- Hej Hazza - powiedziałam zamykając za sobą drzwi.
- Cześć Ley. Ślicznie wyglądasz - uśmiechnął się i cmoknął mnie w policzek, na co odpowiedziałam tym samym.
- Dziękuję Harry, ale oboje wiemy, że to nieprawda.
- A właśnie, że prawda, doceń siebie wreszcie, jesteś piękna.
- Oh, Harry, jesteś kochany - powiedziałam. - A teraz ta zła część.
- Co... jaka zła część? - powiedział niewinnie.
- Musiało coś się stać, w innym wypadku byś mi tak nie słodził - odparłam.
- No dobra... Bo wiesz, Niall też tam będzie - powiedział niepewnie.
- Aha.
- 'Aha'?
- Pogodziliśmy się. Naprawdę.
- Myślałem, że to tylko takie gadanie, żebyśmy się odczepili.
- Nie...


Wysiadłam. Harry mieszkał w zadbanym, małym domku na uboczu miasta, 20 minut od mojego. Poszliśmy na podwórko, gdzie Louis już grzał kiełbaski.
- Cześć - przywitałam się, na co odpowiedziało mi kilka głosów-Lou, Zayna i Nialla.
Usiadłam obok Zayna, bo akurat było wolne miejsce.
Louis odszedł na chwilę od grilla, aby podłączyć muzykę i już po chwili z głośników popłynęły dźwięki techno.
Pojawił się Liam, prowadząc za rękę dziewczynę.
- Ley, poznaj Danielle - powiedział do mnie szatyn.
- Cześć - podałyśmy sobie ręce.

Czas płynął miło. Naprawdę polubiłam tych ludzi.
Ok, Nialla może nie, ale zaakceptowałam to, że tu jest, nie przeszkadzało mi to.
- Harry, gdzie jest łazienka? - spytałam chłopaka po cichu.
- Jak wejdziesz to musisz przejść korytarz i na końcu znajdziesz, poznasz po drzwiach.
- Dziękuję - odepchnęłam się od ławki i poszłam do toalety.

Kiedy wróciłam, na stole pojawiło się piwo.
Wszyscy pozamieniali się miejscami, więc teraz wylądowałam między Danielle a blondynem.
- Trzymaj Ash - Harry postawił przede mną otwartą butelkę piwa.
Już miałam po nią sięgnąć, kiedy Niall zabrał ją z zasięgu moich rąk.
- Co robisz!?
- Nie będziesz piła.
- Niall, to piwo, za rok skończę 18 lat, wyluzuj.
- Nie.
- Zrobię co chcę - starałam się mówić w miarę cicho, żeby nie robić jakiegoś niepotrzebnego zamieszania, ale i tak wszystkie oczy były zwrócone ku nam.
- Nie.
- Nie możesz mi tego zabronić, niczego nie możesz mi zabronić - fuknęłam.
- Nie. Ostatnim razem musiałem cię zanosić do domu, bo zalałaś się w trzy dupy.
- Ashley, może rzeczywiście nie powinnaś - wtrącił się Zayn.
Wyglądał na groźnego, ale naprawdę był lekko niepewny tego, co mówi.
- Ok - powiedziałam cichutko, tak by nikt nie mógł mnie usłyszeć.
Czułam się tu trochę dyskryminowana, bo byłam najmłodsza z całego towarzystwa. 
Po chwili atmosfera się rozluźniła i wszyscy zajęli się rozmową o szkole tanecznej, do której chodzi Danielle.
Nie zwracałam już uwagi na rozmowę, bo nie bardzo znam się na tym, co dziewczyna mówiła.
Z transu wyrwał mnie głos mamroczący wprost do mojego ucha:
- Gdzie twoja bluza?
Poczułam, że znów ogarnia mnie wszechobecne ciepło. Dobrze, że było ciemno.
- Naprawdę cię to obchodzi? - spytałam z kpiną w głosie.
- Bardziej niż sobie możesz wyobrazić.
- Oh.
- No właśnie, oh.
Odsunęłam się od niego trochę.
Ta relacja jest bardziej niż dziwna.
Nienawidzimy się, a potem on wyskakuje ze sprośnymi tekstami typu: "Ściągnąłbym z ciebie bluzę, najlepiej zębami, bo właśnie się pogodziliśmy". Uh.

Siedzieliśmy jeszcze kilka godzin, komary pogryzły mnie do reszty, ale nikomu nie chciało się opuszczać towarzystwa, bo było naprawdę przyjemnie.
Czyli Niall zmienił znajomych.
Postanowiliśmy zakończyć imprezę.
Zaczęłam szperać w plecaku w poszukiwaniu telefonu.
Cholera, nie wzięłam go. Jak teraz dostanę się do domu, skoro wszyscy oprócz mnie pili?
- Co jest? - spytał Harry, gdy zauważył, że coś jest nie tak.
- Nie zabrałam telefonu, a dziadek miał po mnie przyjechać.
- Pamiętasz numer?
Pokręciłam przecząco głową.
- To słabo - zaczął drapać się po karku. - Możesz zostać na noc, jeśli chc-
- Odprowadzę cię, mieszkamy na jednej ulicy.
- No dobra - powiedziałam, ale nie byłam ucieszona na tą wiadomość.
Nie wiadomo co mu odbije, albo będzie miły, albo znowu chamski.


Dotarliśmy pod moje drzwi.
- Dziękuję Niall.
- Nie ma za co. Cześć.
- Narka - już miałam zniknąć za drzwiami, kiedy znowu się odezwał.
- Dzisiaj było lepiej niż wczoraj, prawda?
- O wiele - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Małymi kroczkami i może kiedyś zapomnimy o nienawiści.
- Mhm - mruknęłam tylko, bo nie wiedziałam co innego mogłabym powiedzieć w tej chwili.
- Dobranoc - powiedział i zaczął kierować się w stronę furtki.
- Dobranoc - odpowiedziałam i zamknęłam drzwi.

Zależy mu, aby zapomnieć o nienawiści. Zależy? Tak mi się wydaje.

___________________________________________________________
Heeej jest już późno, pisałam ten rozdział przez kilka godzin i to zdecydowanie najdłuższy rozdział, jaki kiedykolwiek napisałam. Wiedzcie, że kocham Was za mocno, by czekać do tych dwunastu komentarzy, dlatego publikuję ten rozdział już dzisiaj. Tak, jest 00:00, więc teraz dobranoc.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

14 komentarzy:

  1. Niall jakie teksty :-D
    Nie mogę doczekać się następnego ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. o.O Laniel..mogłam się spodziewać

    Dodawaj szybciej bo cholery jasnej dostanę

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział;* Najlepszy blog jaki czytam;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Heeeeeeeeeeeeej
    Wiem, że się za mną bardzo stęskniłaaś :3
    Zapomniałam o komentarzu, lmao
    Wgl. JAKI NIALL. CZO ON TAKI NIEWYŻYTY? CZO ON TAKI NACHALNY? CZO ON TAKIE TEKŚCIKI JAK NA SŁABY PODRYW?
    Tlaczeko on taki jakiś zakochany 4ever 5ever 6ever?
    I LOVE YOUR FF MORE THAN FREE WI-FI
    Czekam na następny :>
    ajajajajaajajajajajaaa
    JEKO SZĘBY NA JEJ BLUSIE.
    Wszystko staje się jasne.
    Świat staje się piękniejszy i łatwiejszy
    PS. Nie mogę się przyzwyczaić do takiej Ashley. PLZ ZNAJDŹ JAKĄŚ BLONDYNKĘ ( nie zmuszam, chyba )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka Ashley jest super i ma super kolor włosów o co ci w ogóle chodzi?

      Usuń
    2. OTO, że nie mogę się przyzwyczaić? loool
      Przecież jej nie zmuszam ;-;
      Mam tutaj frokuf ;-;

      Usuń
    3. *o to
      lol jaki spam ci robię aźga
      ciesz się

      Usuń
  5. Mam jakąś małą nadzieje że tylko na przyjaźnie się nie skończy ^.^ świetny rozdział tak ja wszystkie :) życzę weny i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzal rozumiem ze juz piszesz cnie bo to tak nie fajnie czekac i umierac czekajac na nowy rozdzial i wgl rzal niech niall zdejmie ta bluze zebami heje i wgl rzal chce wiecej rzal rzal rzal bo nie piszesz czemu nie ma nowego ale ty jestes rzal pisz do mnie na tlajterze rzak i placz bo chce dalej co to jest przecinek bo nie rozumiem o kurna ale monolog rzal koncze a ty dodaj rozdzial cnie

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że tak mało osób docenia twoją twórczość. Blog jest naprawdę świetny i warty uwagi. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. kom;)

    CrazzyVickyy

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie masz konta, a chcesz skomentować zaznacz Anonima.
Jeśli chcesz być informowana/y o rozdziałach → http://she-is-different.blogspot.com/p/informowani.html