sobota, 17 maja 2014

Rozdział czternasty. 'Nie pytaj!'

Siedziałam pod altaną co chwila nadziewając na widelec plasterek banana, maczając go w Nutelli i wkładając do buzi. Rozkoszowałam się słońcem, które powoli zbliżało się w zachodnią stronę. Było już po 3 pm.
Leniwie osunęłam się lekko w dół, przymykając oczy.
Momentalnie podskoczyłam, kiedy usłyszałam dzwonek swojego telefonu.
Na wyświetlaczu ujrzałam numer. Nieznany mi.
Odbierać, czy nie odbierać? Ok.
Przejechałam palcem po ekranie.
- Halo?
- Przyjdź do mnie - usłyszałam przyciszony głos po drugiej stronie słuchawki.
Znam ten głos bardzo dobrze. Niall.
- C-co? - spytałam trochę zbita z tropu. - Skąd masz mój numer?
- Twoja babcia mi dała. To jak, przyjdziesz?
- Um, ok.

Wstałam z ławki i szybkim krokiem poszłam do domu.
- Babciu, dlaczego dałaś Niallowi mój numer telefonu!?
- To taki miły chłopak, czemu miałabym tego nie zrobić?
- Uh, po prostu nie! A tak w ogóle, to wychodzę.
Włożyłam telefon do kieszeni i skierowałam się w stronę drzwi.
- To twój chłopak? - usłyszałam jeszcze z kuchni, więc momentalnie zawróciłam.
- Co!? Jasne, że nie!
- Nie krzycz tak, tylko pytam, spytać nie można?
- Można. Idę.
- Dokąd?
- Do znajomych - skłamałam.
Jeśli powiem jej, że idę do Nialla, to nie uwierzy w to, że Niall nie jest moim chłopakiem, chociaz to ostatnie, co mogłoby mi przyjść do głowy. Nigdy, nawet za milion lat, fu.

Przeszłam te kilkanaście metrów i znalazłam się na podwórku Nialla.
W co ja się w ogóle pakuję, po co tu przyszłam, nie pomyślałam nawet nad tym, jestem głupia.
Nacisnęłam dzwonek do drzwi. Chwilę potem moim oczom ukazał się Niall.
Mam jeszcze jakąś szansę dać stąd nogę?
- Wchodzisz? - spytał zniecierpliwionym tonem.
Ok, zapowiada się milutko. Czujecie ten sarkazm?

***

- I wtedy ona otwiera drzwi a my z Louisem nadal stoimy tam za tą szafą, zaczęła krążyć po pokoju, myśleliśmy, że nie wytrzymamy i wybuchniemy śmiechem. I tak przechodzi koło tej szafy a my na siebie patrzymy a ona za chwilę wyszła! - Niall właśnie skończył swoją wypowiedź i zaniósł się śmiechem.
Z trudem łapałam powietrze, bo nie mogłam przestać skręcać się ze śmiechu.
- I... i wy w końcu stamtąd wyszliście, czy nie?
- No w końcu tak, ale trudno było! Ale gorzej byłoby gdyby serio zadzwoniła na policję, a chcieliśmy tylko sprawdzić, czy ten dom serio jest nawiedzony. Ta baba była nawiedzona i to bardzo. Ale przynajmniej żywa - znów zaczął się śmiać.
Rozprostowałam plecy, które zaczęły lekko boleć mnie od ciągłego siedzenia na trawie.
- Co robimy? - spytał Niall kiedy się trochę uspokoił.
- Jakieś propozycje? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Oglądamy jakiś film?
- Ok.
- Dobra, jakie lubisz?
- Na pewno nie romansidła ani musicale, może jakiś dramat albo horror?

***

Oni zabili niewinnego człowieka. Byli okropni. Okropni jak tylko się da. Takie to kiedyś było świństwo.
Zakryłam oczy dłońmi i schowałam twarz w ramieniu Nialla.
- Ashley, nie płacz, to był tylko film - wyjęczał Niall, chyba nie do końca wiedząc co ma teraz zrobić.
- Sorry - otarłam łzę, która wypłynęła jeszcze spomiędzy moich palców.
Czułam, że trochę zirytowałam go swoim zachowaniem.
Co z tego, że oglądałam "Zieloną Milę" jakiś setny raz, ja zawsze na tym płaczę.
- Mogliśmy jednak wybrać jakieś romansidło - burknął Niall.
Spojrzałam na swoje paznokcie. Czarny lakier już dawno odprysnął, pozostawiając po sobie brzydkie place. Muszę to poprawić. Moje paznokcie jakoś o wiele bardziej mnie teraz interesowały.
Może dlatego, że uświadomiłam sobie coś, co zaszło kilka chwil temu? A dokładniej to, że wtuliłam swoją twarz w jego ramię. To było żenujące, bo... chcieć nie chcieć do niedawna miałam go za swojego wroga.
Do... niedawna...? Pomyślałam o tym? Naprawdę? Czyli że... chyba jest ok. Chyba.
Odwróciłam od niego głowę, żeby ukryć czerwone policzki. Poprawiłam palcami grzywkę i rozejrzałam się dokładnie po pokoju. Było całkiem przytulnie. Ładne firanki w oknach, beżowe ściany, niska komoda, na której spoczywał telewizor. Za nami był też mały kominek, co prawda nie paliło się w nim teraz, ale wyglądał uroczo; wszystko tu do siebie pasowało i było okraszone bordowymi elementami. Zatrzymałam wzrok na półce zawieszonej na jednej ze ścian. Przemknęłam wzrokiem po zdjęciach. I w tym momencie coś sobie uświadomiłam.
- Niall?
- Tak?
Skierowałam ku niemu swój wzrok.
- Gdzie są twoi rodzice?
Jego oczy w przeciągu sekundy się zwęziły, kiedy wypowiedziałam słowo: "rodzice". Ups?
Wziął głęboki oddech.
- Nigdy ich tu nie ma - wzruszył ramionami i uciekł wzrokiem od mojego. - Są zajęci swoją pracą.
- Nie wiedziałam, przepra-
- Nikt nie wie! A ja mam już kurwa dość! - krzyknął nagle.
Wystraszyłam się. Bo być z nim w jednym pomieszczeniu sam na sam, a z kimś innym, lub w otwartej przestrzeni to dwie różne rzeczy.
Odwrócił się do mnie plecami. Słyszałam, że jego oddech powoli robi się wolniejszy.
Oparłam brodę na dłoni, nie do końca pewna co teraz powinnam zrobić. Minęło jakieś pięć minut, zanim znowu się odezwał.
- Nie pytaj o nich już więcej.
- Ok... ale-
- Nie pytaj!
- Może najpierw pozwól mi dokończyć to, co chciałam powiedzieć!? - krzyknęłam wstając.
- A może nie mam ochoty tego słuchać!? - też wstał i energicznie przeczesał włosy palcami, jak gdyby chcąc rozładować w ten sposób agresję.
- To po co kazałeś mi tu przychodzić!?
- Sam nie wiem!
Niebezpiecznie przybliżył się do mnie, więc cofnęłam się o krok.
Potem tych kroków było coraz więcej i więcej.
- Wiesz, nie mam pojęcia, czemu zaufałam ci, że się zmienisz, że możemy przestać się kłócić, że, że - zająknęłam się, kiedy poczułam za plecami zimną ścianę. Przełknęłam gulę, która zaczęła formować się w moim gardle. Nabrałam w płuca powietrza i kontynuowałam - Że kiedykolwiek mogłoby  być coś inaczej i że moglibyśmy zapomnieć o nienawiści - umilkłam, kiedy zobaczyłam, że on nie patrzy mi już w oczy.
Patrzył centralnie na... na... na moje usta.
Nie zauważyłam momentu, kiedy jego wargi znalazły się na moich.
Położyłam otwarte dłonie na jego klatce piersiowej, próbując odepchnąć go od siebie, lecz bez skutku.
Jednak kiedy poczułam, jak jego zimne ręce wślizgują się pod moją koszulkę i umiejscawiają na moich plecach, lekko uchyliłam usta. Poczułam, że odrywam się od ściany, a już za moment od podłogi. Po kilku minutach znaleźliśmy się na schodach. Mocniej złapałam się jego szyi, żeby nie spaść.
Znaleźliśmy się na piętrze. Niall kopnął jakieś drzwi, które od razu ustąpiły.
Poczułam, że zatapiam się w poduszkach. Chłopak odsunął się ode mnie i zdjął koszulkę, po czym przybliżył swoje ciało do mojego i zaczął całować mnie po linii szczęki. Mój oddech mocno przyspieszył, gdy poczułam, że zaczął kombinować przy rozporku moich spodni. Ściągnął je ze mnie, po czym znowu zaczął muskać moje wargi. Tym razem nie protestowałam, tylko robiłam to co on - całowałam go.


________________________________________________________________
Hej misie, mam do Was prośbę.
Jeśli czytacie, to bardzo Was proszę, komentujcie, bo to naprawdę motywuje.
Bo gdyby każda osoba, która przeczyta skomentowała, byłoby mi mega miło.

Do następnego. :)



9 komentarzy:

  1. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    TAK TAK TAK TAK TAK TAK TAK TAK TAK !!!!!!
    JAKA OSTRA JAZDA JAK NA WÓZKU DLA DZIECI ( próbowałam, i nie radzę )
    Najal pocałował Ashlejkę.
    No nie wierze :OOOOO
    Aaaaaaaaaa!!!!! Wiesz co? Mogłaś mi nie dawać go dzisiaj, tylko za parę tygodni, ale już z następnym rozdziałem :>
    jfnsknsdkcjnsdckjsnkjscnjskcnironv
    Bardzo przepraszam jeśli uraziłam kogoś tym komentarzem.
    Już się zabezpieczam gdyby ktoś kto mnie nie lubi, wiesz... Zabiłby mnie internetowo czy coś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jechałaś na wózku dla dzieci? :O jak zaje :D

      Usuń
  2. Adasaxadsrczxvcsegh pocałowali się <3

    OdpowiedzUsuń
  3. JSJXJSBSONXJSOBDNBCUDHDISJJAJABXJCBXIHXBCDBCBJDJSJSKSJJSBXJXNCBCBCBXJSJSNBDKDBSBDJSNSKSJNDNDJDJDJDJJDBSBDJDJJDJDJDJDJJSJDJDBBDHXHCJDJSJ NIECH SIE PIEPRZĄ DO ŚMIERCI HAHAHAHAH

    OdpowiedzUsuń
  4. Odzywam się po dłuższym czasie, przepraszam. :( Ale wszystko nadrobiłam i zastanawiam się nad tym, czy mówiłam Ci, że masz talent do pisania? Jak tak, to przepraszam, po prostu muszę. Jedynie co mnie irytuje, to to że krótkie, ale rozumie. życzę dalszej weny przy pisaniu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. :O jakie um,zominrwgefhjnmkxlnjksbdvhjifddniojsasmklcnds

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepszy blog na świecie♥ Super rozdział;*

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawy ale trochę krótki

    czekam na next;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaskoczyłaś mnie pozytywnie tym rozdziałem :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie masz konta, a chcesz skomentować zaznacz Anonima.
Jeśli chcesz być informowana/y o rozdziałach → http://she-is-different.blogspot.com/p/informowani.html