Drogi pamiętniku,
Wiesz jakie to uczucie, kiedy potrzebujesz do kogoś się przytulić i nie masz do kogo? Wiesz jakie to uczucie, gdy samotność rozrywa cię od środka? Wiesz jak to jest, gdy zalewają cię smutne wspomnienia, od których nie możesz się nijak uwolnić? Wiesz jak to jest, gdy czujesz pustkę i masz ochotę płakać, ale masz w sobie tą cholerną pustość więc nic nie płynie? Nie masz komu się wygadać, bo nikt nie zrozumie + nie potrafisz do tego stopnia otworzyć się na ludzi, by mówić im o tym, co cię przerasta?
Wiesz jakie to uczucie, kiedy potrzebujesz do kogoś się przytulić i nie masz do kogo? Wiesz jakie to uczucie, gdy samotność rozrywa cię od środka? Wiesz jak to jest, gdy zalewają cię smutne wspomnienia, od których nie możesz się nijak uwolnić? Wiesz jak to jest, gdy czujesz pustkę i masz ochotę płakać, ale masz w sobie tą cholerną pustość więc nic nie płynie? Nie masz komu się wygadać, bo nikt nie zrozumie + nie potrafisz do tego stopnia otworzyć się na ludzi, by mówić im o tym, co cię przerasta?
"Nie załamuję się. Wyłamuję się". Nie wiem co to za cytat, ale zobaczyłam go kiedyś w internecie. To jest dosłowne opisanie moich uczuć. Próbuję utrzymać się na wodzy, by się znów nie załamać i przez to się wyłamuję. Tracę coś z radości, chociaż wcześniej miałam jej mniej. Lub tracę coś z czegoś, czego nigdy nie miałam. Albo... Może jednak trochę miałam. Mało.
Czasem zastanawiam się nad błahostkami, które nie przyszłyby do głowy normalnej osobie. Nazywamy danych ludzi daltonistami, ale może to oni widzą świat poprawnie? Może to oni widzą życie w poprawnych kolorach? Może te 98% ludzi i ja w tym są ślepe i niesłusznie oskarżamy resztę o 'ślepotę barw'? Może tak naprawdę świat jest jednym wielkim złudzeniem? Może ból mieliśmy odbierać jako dobro, ale coś poszło nie tak? Może tak naprawdę szczęście rani? Rani, bo jest chwilowe, znika i pozostawia niedosyt. Poczucie, że zrobiłeś coś nie tak i przez to wymsknęło ci się między palcami - odeszło. I masz tą głupią myśl, że może już nigdy więcej nie wrócić. Ale żyjesz dalej. Musisz stawiać czoła każdemu kolejnemu dniu. To męczące, ale może kiedyś pójdzie łatwiej. Może kiedyś cały świat będzie społeczeństwem nieszczęśliwych daltonistów. Kto wie.
Tak, jestem dziwna. Zawsze taka byłam i jakoś się tym nie przejmuję. Moja głowa to nie tylko plątanina żyłek i nerwów oraz gąbka zwana mózgiem, ale też jeden wielki bałagan.
Tak, jestem dziwna. Zawsze taka byłam i jakoś się tym nie przejmuję. Moja głowa to nie tylko plątanina żyłek i nerwów oraz gąbka zwana mózgiem, ale też jeden wielki bałagan.
Dzisiaj drugi dzień sierpnia. Został już tylko miesiąc do końca wakacji. A dopiero się zaczęły. Dopiero co zapoznałam się z Lou, moknęłam z Harrym w centrum miasta i kłóciłam się z Niallem, a tymczasem zdążyło już tyle się wydarzyć - lepszego i gorszego.
Muszę dobrze wykorzystać czas, jaki mi pozostał.
- Dziadku, mogę iść do Lou?
- Jasne. Chcesz jakieś pieniądze? - Nie czekając na odpowiedź sięgnął do portfela.
- Jesteś najlepszy dziadku. - Uśmiechnęłam się i przyjęłam od niego pieniądze, gdy mi je podawał.
- Hej hej, mój ukochany chłopaku, wpuść mnie, proszę - powiedziałam do domofonu.
- Jasne. Chcesz jakieś pieniądze? - Nie czekając na odpowiedź sięgnął do portfela.
- Jesteś najlepszy dziadku. - Uśmiechnęłam się i przyjęłam od niego pieniądze, gdy mi je podawał.
- Hej hej, mój ukochany chłopaku, wpuść mnie, proszę - powiedziałam do domofonu.
- Lepiej siedź cicho, bo Harry słucha, moja ukochana dziewczyno - zaśmiał się i już za chwilę usłyszałam charakterystyczny dźwięk, więc pchnęłam drzwi. Wspięłam się na drugie piętro i sekundę później moim oczom ukazał się Louis, a za nim Harry, uśmiechnięty, lecz jego usta przypominały bardziej skrzywione.
- Nie w porę? O kurde, chyba wam nie przerwałam, co? - Zaczęłam śmiać się pod nosem w połowie nerwowo, bo w sumie nie miałam pewności, że nie.
- Ha, ha, ha. - Harry się naburmuszył, zzieleniał i pobiegł do łazienki.
- Zatrucie pokarmowe. Opiekuję się nim - wyjaśnił Louis.
Pokiwałam głową.
- Mięty?
- Nie lubię miętowej herbaty - odrzeklam.
- Czy jest coś, co ty lubisz?
- Jaśminowa jest przepyszna!
- Obawiam się, że takowej nie posiadam. Czekaj, pójdę sprawdzić co z Harrym. Od rana wymiotuje. Ty możesz włączyć czajnik elektryczny.
- Okej.
Siedzieliśmy w trójkę pijąc herbatę: ja zieloną, Louis czarną, a Harry miętową.
"Nie załamuję się. Wyłamuję się" - śmignęło mi w głowie.
- Hej Loueh?
- Taaak, moja ukochana dziewczyno? - Uśmiechnął się.
- Masz tu wifi, prawda?
- "Harreh5937" - podyktował od razu hasło.
- Dzięki i aw - powiedziałam wyciągając z kieszeni telefon.
Oni kontynuowali oglądanie jakiegoś show, a ja połączyłam się z internetem. Poczułam potrzebę sprawdzenia, czy ktoś zauważył moje zniknięcie z twittera jakiś rok temu, chociaż zapewne nie.
"3 nowe interakcje" - zobaczyłam.
Odpowiedzi na "dobranoc".
Wow, oczekiwałam 0.
Potrafiłam uzależnić się od wielu rzeczy, ale tak samo szybko się oduzależnić. Spędzałam kiedyś sporo czasu na twitterze, ale - tak jak mówiłam Tori - wkrótce mi przeszło. Byłam uzależniona od książek, myślałam, że zostanie mi tak już na zawsze, ale to też minęło.
Mam tylko jedno beznadziejne uzależnienie. Kiedy przywiązuję się do ludzi, nigdy nie potrafię nad tym zapanować, a potem cierpię. Zbyt szybko przyzwyczajam się do ich obecności, dotyku czy zapachu. A potem nie potrafię się od nich oduzależnić. Na przykład mój tata. Boję się też, że gdy wyjadę, mój kontakt z Lou czy Harrym się urwie. To naprawdę beznadziejne i okropne uczucie.
"Chcę wieczności a zarazem pragnę to wszystko skończyć" - zatweetowalam.
Chcę nieskończonej, prawdziwej przyjaźni, bo jej potrzebuję, ale czasami mam ochotę skoczyć z mostu - tak po prostu - i zapomnieć. Zapomnieć o tych wszystkich problemach...
Zmarszczyłam brwi, wylogowując się z portalu.
- Chłopaki?
- Tak, Ley? - odparł Harry.
- Gdy już wyjadę... Nadal będzie tak jak jest teraz? - spytałam wciskając swój palec w zgięcie łokcia Loczka.
- Jasne, że tak, kochanie. I hej, nie podrywaj mojego chłopaka! - krzyknął z szerokim uśmiechem na twarzy Lou.
- Spokojnie, Lou, jestem zainteresowany tylko tobą - mruknął cicho Harry.
- Hej czy ja nie byłam przypadkiem przed chwilą twoją dziewczyną? - Uniosłam brew.
- Zawsze nią będziesz, Ash. Będziemy mieli potajemne romanse kiedy już pobierzemy się z Harrym - powiedział i chyba właśnie dotarło do niego co uwolniło się z jego własnych ust.
Harry zaczął patrzeć w niego jak w obrazek z szeroko otwartymi oczyma, w których dostrzegłam iskierki, i uchylonymi ustami.
Louis przygryzł wargę i próbował ukryć uśmiech.
Byłoby niegrzecznym i nie na miejscu pytać teraz o to, czemu nie mieszkają razem, prawda?
Chłopcy wciąż się na siebie patrzyli, kiedy nagle Harry zzieleniał, wstał i wybiegł z pokoju.
Policzki Lou zrobiły się malinowe.
- Loueeeh?
- Tak Ashley?
- Kocham cię - powiedziałam i wtuliłam nos w jego klatkę piersiową.
- A ja kocham ciebie - odpowiedział i pogładził moje włosy.
- Masz zamiar mu się oświadczyć? - zachichotałam w jego koszulkę.
- Kiedyś na pewno.
- Chyba powinnam już was zostawić. - Podniosłam głowę do góry i spojrzałam my w oczy.
- Odwieźć cię?
- Spokojnie, dotarłam tu autobusem to w drugą stronę też dam radę. Cześć Lou!
- Cześć Ash.
Zapukałam w drzwi łazienki.
- Harry?
Chwilę potem chłopak wyszedł.
- Wracaj do hm zdrowia.
- Dziękuję. - Uśmiechnął się.
- Do zobaczenia!
- Pa - odparli naraz.
Kiedy znalazłam się w domu, od razu rzuciłam się na łóżko. Każdy ma kogoś, kto się nim opiekuje. Tylko nie ja. To prawda, mam dziadków i chłopców, ale jakby nie patrzeć - nie zmienia to faktu, że jestem sama.
Było już po trzeciej.
- Babciu, pomóc ci w czymś?
- Mogłabyś rozwiesić pranie.
Tak więc wzięłam miskę z mokrymi ubraniami i wyszłam na dwór. Potem jeszcze pomogłam w kuchni i poszłam do sklepu. Takim sposobem zrobił się wieczór.
Siedząc na dworze porozmawiałam z Tori przez telefon. Wyjechała w góry.
A potem po prostu się wykąpałam i zakopałam pod kołdrą.
Wtem usłyszałam pukanie. Energicznie usiadłam i zaczęłam panikować.
Wtem usłyszałam pukanie. Energicznie usiadłam i zaczęłam panikować.
Zauważyłam, że wyświetlacz mojego telefonu na chwilę się rozjaśnił. Wiedząc, że moje rolety są zaciągnięte, na palcach podeszłam do biurka i kliknęłam na kopertę na wyświetlaczu.
"Możesz oddać mi przysługę?"
Niall.
Westchnęłam i podeszłam do okna, otwierając je.
- O co chodzi? - spytałam odsuwając się trochę, by mógł wejść.
- Powiem ci wszystko, jeżeli pozwolisz mi u siebie zostać na noc.
Niepewnie pokiwałam głową.
- Siadaj - wskazałam ręką na krzesło.
Sama usiadłam na drugim, ówcześnie zapalając lampkę i podciągnęłam kolana pod brodę.
- Moi rodzice postanowili wrócić do domu. Słuchaj... To jest chyba ten moment, kiedy muszę się przed tobą otworzyć, a nie myślałem, że ten moment nadejdzie tak szybko. Gdyby ktoś mi to powiedział miesiąc temu, w ogóle bym nie uwierzył. No dobra... Moi rodzice wiecznie siedzą w pracy. Mają hotel jakieś dwie godziny stąd. Kiedy już kończą pracę, jadą sobie do jakiegoś klubu czy czegoś i tak szczerze mam w dupie gdzie jeszcze. I tak jest od kilku lat. Bo uznali, że jestem im zbędny, że im tyko przeszkadzam a oprócz tego często sprawiam problemy i pakuję się w gówna typu narkotyki, co z tego, że to trwało trzy miesiące, przecież oni nie zważają na czas, tylko na fakt. Tak więc, dzisiaj postanowili wrócić. I tak jakby się z nimi pokłóciłem.
- "Tak jakby"? - powtórzyłam jego słowa, dając mu tym do zrozumienia, że chcę, by to rozwinął.
- ...Wparowali do domu znikąd, kłócąc się o jakieś gówno. A jak mnie zobaczyli, zaczęli mnie w to wciągać. Wyszło tak, że osądzili mnie o rzeczy, których nawet nie zrobiłem. Więc wrzuciłem im, jakie to chore, że zostawiają dom pod moją opieką. Skończę osiemnaście lat za ponad miesiąc, to nawet nie jest legalne! Powiedziałem im, że mam dosyć ich nienormalnych wyjazdów i Bóg wie jeszcze jakich wymysłów. A potem po prostu wyszedłem. Bo ucieczka czasem jest lepszym wyjściem niż ustatkowanie się w cierpieniu. Przepraszam. Wiesz za co.
- "Tak jakby"? - powtórzyłam jego słowa, dając mu tym do zrozumienia, że chcę, by to rozwinął.
- ...Wparowali do domu znikąd, kłócąc się o jakieś gówno. A jak mnie zobaczyli, zaczęli mnie w to wciągać. Wyszło tak, że osądzili mnie o rzeczy, których nawet nie zrobiłem. Więc wrzuciłem im, jakie to chore, że zostawiają dom pod moją opieką. Skończę osiemnaście lat za ponad miesiąc, to nawet nie jest legalne! Powiedziałem im, że mam dosyć ich nienormalnych wyjazdów i Bóg wie jeszcze jakich wymysłów. A potem po prostu wyszedłem. Bo ucieczka czasem jest lepszym wyjściem niż ustatkowanie się w cierpieniu. Przepraszam. Wiesz za co.
- Wiem... Ale chcę to od ciebie usłyszeć...
- Przepraszam, że wypominałem ci, że ucieczka jest dla tchórzów. Jest raczej dla silnych, bo oni mieli odwagę się na nią zdecydować. Pragnęli coś zmienić. Zmieńmy coś, Ash. - Ostatnie zdanie wypowiedział proszącym tonem.
Pokiwałam wolno głową.
Podniosłam się ze swojego miejsca, podreptałam do łóżka i usiadłam na jego krańcu.
- Możemy już iść spać? - Potarłam dłońmi oczy.
- Tak - odparł wstając i idąc w moją stronę.
Położyłam się na boku, tak, że kiedy położy się obok mnie, będę odwrócona do niego plecami.
- I zgaś lampkę - mruknęłam sennie.
Pokój omiotła zupełna ciemność. Poczułam jak łóżko się ugina i tuż za chwilę mój kark ogarnęła gęsia skórka. Starałam się oddychać w normalnym tempie, ale chyba dało się wychwycić mój ciężki niczym ołów oddech.
Uczucie skrępowania z czasem przeszło. I kiedy już w jakimś stopniu odpływałam w sen, poczułam jak za tasiemkę spodni od mojej piżamy wsuwa się palec. Momentalnie przewróciłam się na plecy, a ręka przylgnęła płasko rozłożona na dole mojego kręgosłupa pod koszulką.
- W moim łóżku śpisz na moich zasadach - burknęłam.
Jego oczy - choć było ciemno, wyraźnie się śmiały.
- Wykorzystam to jako argument przeciwko tobie, jak kiedyś przyjdziesz spać do mnie - wyszeptał mi zadowolony do ucha.
- Niall - warknęłam.
Chłopak zabrał rękę i podłożył ją sobie pod głowę.
- Dobranoc - szepnął.
- Umm, czekaj.
- Hm?
- Mogę ci zadać jedno pytanie?
- Jedno pytanie i idziemy spać - zgodził się.
To znaczy, że mogłam zadać dowolne pytanie. Dowolne. I nie wiem czemu, ale wybrałam akurat to.
- Skąd jest ten x, który masz na palcu?
- No więc.. Jest tam specjalnie. X to niewiadoma, jak w matematyce. Moje życie to też niewiadoma. To pas ciągłych zagadek, niepowodzeń i zmian. I nie ma niczego stałego. Rodzice - nie. Przyjaciele - gdy zacznie się rok szkolny wyjadą. Nie mam dziewczyny. W sumie chyba nie chciałbym jej mieć bo po co mi osoba, której miałbym nie darzyć żadnym uczuciem? Nie mam pojęcia co wydarzy się chociażby jutro. Nie mam pojęcia co wydarzy się za chwilę... - powiedział już ciszej.
- Rozumiem - odparłam równie cicho.
A potem nic już nie mówiłam, bo jakimś sposobem usunęłam, nawet tego nieświadoma.
Obudziłam się w środku nocy wstrząśnięta wielkim dreszczem. Zorientowałam się, że jestem szczelnie okryta kołdrą, za to Niall leży bez niej. A mimo to i tak było mi upiornie zimno.
- Niall? - wychrypiałam.
Nie podziałało. Podniosłam się tak, że stałam na łóżku i chciałam iść po bluzę. Lecz oczywiście coś musiało pójść nie tak. Zachwiałam się, będąc nie do końca przebudzoną i upadłam w poprzek na chłopaka.
- Co robisz? - spytał spokojnie, jakby mój upadek nie zrobił mu różnicy i jakbym dosłownie nic nie ważyła. Może tak było...?
- Ja... Um zimno mi i chciałam iść po bluzę, ale...
- Postanowiłaś, że wolisz sobie na mnie poleżeć?
- Nie, ugh. - Dopiero teraz się z niego zsunęłam. - Tak w ogóle: jak możesz być wciąż taki ciepły, skoro śpisz odkryty? I czemu się nie okryłeś?
- Drżałaś - powiedział, nie dając mi zarazem odpowiedzi na żadne z postawionych pytań. A może jednak?
- Jest mi strasznie zimno.
Naciagnęłam pościel aż po szyję, rezygnując z pomysłu wstania po bluzę.
- Jeśli chcesz, możesz się do mnie przytulić - usłyszałam cichy głos.
Przez chwilę się zawahałam.
- Mogę?
- Chodź. - Rozłożył swoje ramiona.
Wspięłam się na niego tak, że nie dotykałam nawet materaca. Okrył nas kołdrą, lecz i to zdawało się zbędne. Był ciepły. Cholernie ciepły. Ciepły do tego stopnia, że miałam ochotę wtulić się w niego jeszcze mocniej, o ile by się dało. Przycisnęłam twarz do szyi Nialla, że nawet moje usta stykały się z jego skórą. Przeniósł swoje ręce na moje plecy i je tam zatrzymał.
A jego serce w kółko grało pod moją dłonią. Bez ustanku. Tak jak powinno. Bo niektóre zjawiska w naturze są czymś normalnym. Czymś niewymuszonym. I dobrym.
I sama nie wiem czy ja to pomyślałam, czy to już tylko moje sny myślały za mnie.
________________________________________________________________
Szykuję dla was długą notatkę... Ale to już nie teraz, przepraszam, jest 4:30 nad ranem, ale chciałam dodać ten rozdział. Także miłej nocy/dnia/ranka(?)
I przepraszam za błędy. Ale o 4 nas ranem jestem skłonna napisać zdanie "W naturze niektóre rzeczy są naturalne" lol.
###
No więc tak. Bardzo proszę byście to przeczytali, bo to niezmiernie ważne.
Ostatnio ktoś pozostawił pod rozdziałem komentarz, że zastanawia się czy nie usunąć bloga z zakładek i że najlepiej, jeżeli rozdział pojawi się do końca marca, ale zapewne się tym nie przejmę, bo to tylko jedna osoba. No więc wręcz przeciwnie - przejmę się, bo dla mnie liczy się każdy czytelnik. Bo każdy czytelnik sprawia, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
I uwaga: NIE CHCĘ NIKOGO URAZIĆ! ALE:
Jeżeli szkoda Wam czasu na wyczekiwania na nowy rozdział, to może zainwestujcie go w naukę? Wiecie czemu rozdział nie pojawiają się co 2 tygodnie tylko np. co miesiąc lub więcej? Ponieważ mi zależy na ocenach. Staram się przykładać do nauki, a spróbujcie pogodzić ją z pisaniem fanfiction, kiedy czasem brak miejsca na sen!
Po drugie: staram się, by rozdziały były dobre. A jeżeli i tak wam one przeszkadzają to:
a) po co tu jesteście????????
b) zapraszam na 568965 blogów które są jak: Hej jestem Niall, umówimy się?" "Nie znam cię ale się zgodzę, bo twoje oczy są niebieskie" blah blah blah..
I tak!
Mój ff jest przeciętny! Temat oklepany - dziewczyna wręcz WYMYŚLA sobie problemy. Krąży wkoło żyletek, rozpamiętuje przeszłość i nienawidzi swojego życia. ALE UWAGA: Ja staram się Wam coś przekazać! Znacie to? https://pbs.twimg.com/media/B1InCCjIMAAhOJm.png
Tak, właśnie to Niall przekazuje Ashley słowami "Odczuwasz tak, jak postrzegasz świat. (...) Jeśli chcesz zmienić swoje życie, musisz zmienić też myśli."
Chcę Wam przekazać wiele innych moich myśli.
I jeszcze jedno. Naprawdę starałam się wyrobić do końca marca. Ale życie niezmiennie się toczy i to niekoniecznie tak, jak byśmy chcieli. Chodzi o odejście Zayna z zespołu. Przez kilka pierwszych dni nie byłam zdolna do dosłownie NICZEGO.
Mam nadzieję, że zrozumiecie. Pozdrawiam x
###
No więc tak. Bardzo proszę byście to przeczytali, bo to niezmiernie ważne.
Ostatnio ktoś pozostawił pod rozdziałem komentarz, że zastanawia się czy nie usunąć bloga z zakładek i że najlepiej, jeżeli rozdział pojawi się do końca marca, ale zapewne się tym nie przejmę, bo to tylko jedna osoba. No więc wręcz przeciwnie - przejmę się, bo dla mnie liczy się każdy czytelnik. Bo każdy czytelnik sprawia, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
I uwaga: NIE CHCĘ NIKOGO URAZIĆ! ALE:
Jeżeli szkoda Wam czasu na wyczekiwania na nowy rozdział, to może zainwestujcie go w naukę? Wiecie czemu rozdział nie pojawiają się co 2 tygodnie tylko np. co miesiąc lub więcej? Ponieważ mi zależy na ocenach. Staram się przykładać do nauki, a spróbujcie pogodzić ją z pisaniem fanfiction, kiedy czasem brak miejsca na sen!
Po drugie: staram się, by rozdziały były dobre. A jeżeli i tak wam one przeszkadzają to:
a) po co tu jesteście????????
b) zapraszam na 568965 blogów które są jak: Hej jestem Niall, umówimy się?" "Nie znam cię ale się zgodzę, bo twoje oczy są niebieskie" blah blah blah..
I tak!
Mój ff jest przeciętny! Temat oklepany - dziewczyna wręcz WYMYŚLA sobie problemy. Krąży wkoło żyletek, rozpamiętuje przeszłość i nienawidzi swojego życia. ALE UWAGA: Ja staram się Wam coś przekazać! Znacie to? https://pbs.twimg.com/media/B1InCCjIMAAhOJm.png
Tak, właśnie to Niall przekazuje Ashley słowami "Odczuwasz tak, jak postrzegasz świat. (...) Jeśli chcesz zmienić swoje życie, musisz zmienić też myśli."
Chcę Wam przekazać wiele innych moich myśli.
I jeszcze jedno. Naprawdę starałam się wyrobić do końca marca. Ale życie niezmiennie się toczy i to niekoniecznie tak, jak byśmy chcieli. Chodzi o odejście Zayna z zespołu. Przez kilka pierwszych dni nie byłam zdolna do dosłownie NICZEGO.
Mam nadzieję, że zrozumiecie. Pozdrawiam x
o mój boże! haha już się pewnie domyślasz kto pisze. no to pierwsze, niesamowite wrażenie zrobił na mnie pamiętnik, o tych daltonistach to po prostu genialne, serio, spodobało mi się mega. po drugie to co lou powiedział to sjfhghvn, mam nadzieję, że nie pominiesz tego wątku i niedługo coś więcej się rozwinie w związku z tym, chociaż jakaś rozmowa chłopaków, cokolwiek
OdpowiedzUsuńno to po trzecie, niall i ash>>>>>>>>>>>> aż strasznie zapragnęłam żeby przytulić się do kogoś ciepłego, bo jest mi teraz strasznie zimno lol
nie mogę się już doczekać następnego rozdziału, co będzie jak już wstaną, jak się rozwinie akcja etc, życzę ci czasu i weny, czekam! :)
ps kocham mocno
Genialny rozdział, tak jak wszystkie;* WENY!!!! <3
OdpowiedzUsuńCudowny! O mój Boże xd Jak Louis powiedział co powiedział, na moich ustach pojawił się DUŻY, głupi uśmiech xd I tak do końca xd A przy końcu nie wiem czy to możliwe, ale uśmiechałam się jeszcze bardziej i głupiej xd Oh tak, to ja, tego nie ogarniesz ;) xd W każdym razie! Niesamowity rozdział! Nie mogę się doczekać nexta! Weny i do nn ;**
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;)
just-one-more-time-the-last-time.blogspot.com
Przepraszam za spam! ;**
BARDZO FAJNIE, BARDZO FAJNIE! XD
OdpowiedzUsuńKOŃCÓWKA TRZYMA W NAPIĘCIU, NIE MA CO! XD
;)
Mam mieszane uczucia co do notki pod rozdziałem :/
OdpowiedzUsuńKiedyś także pisałam bloga, ale nie miałam motywacji i go usunęłam. W tym samym czasie chodziłam do szkoły, miałam sprawdziany, no wszystko co tam jest. I jedyną ważną rzeczą była systematyczność. Rozdział w każdą środę. I to jakoś działało. Nie tylko tobie zależy na ocenach, ale wiem o tym, że da się to wszystko pogodzić. Juz nie raz pisałam ci, że twoja fabuła jest inna i świetna :))
Wiem, życie jest złe, Zayn odszedł z zespołu - rozumiem.
Ale jedyne co mnie naprawdę denerwuje, to to, że nie dałaś żadnej informacji o tym, co się dzieje. Miałaś wypadek ? A może pi prostu już nie będziesz pisać ? Może masz już wylane ? Albo po prostu nie żyjesz. To jest jak pokazanie środkowego palca i ucieczka. Nie tylko ty tak robisz, ale teraz bulwersuję się za wszystkie blogerki które czytam. Jak ja pisałam, ZAWSZE pisałam moim czytelnikom, że nie będzie rozdziału bo np. zdech mi chomik i mam żałobę. (0.o xdd) Nie rozumiem, jak można nie informować tak ważnych dla nas ludzi o tym, co się dzieje. Ja tego nie ogarniam i niech mi ktoś wytłumaczy.
Ehh. Ale się zbulwersowalam :<
A tak z innej beczki to rozdział ciekawy. Śmiechłam jak ona się na niego zwaliła na tym łóżku xdd
Więęc.. To mój 2. kom tu, ale zostałaś nominowana do LBA! Szczegóły -> http://just-one-more-time-the-last-time.blogspot.com/2015/04/lba.html
OdpowiedzUsuńMagneciuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu (nie chce mi się pisać kreatywnego komentarza) lol
OdpowiedzUsuń